Aż mnie świerzbią ręce
Nie mówię, że nie chcę,
chciałbym jeszcze pożyć,
lecz mnie świerzbią ręce,
by komuś przyłożyć.
Że tak oszukuje,
kłamstwami wciąż judzi.
Tak jak mu pasuje,
ustawia swych ludzi.
Chętnie znajdę drania,
przykładnie ukarzę.
Bo iść mi zabrania,
drogą moich marzeń.
Kiedyś przerabiałem,
podobne tematy.
I swoje dostałem,
biorąc w tyłek baty.
Bolało, nie powiem,
ale nie żałuję.
Ale jak się dowiem,
że ktoś wszystko psuje...
Tak mnie świerzbią ręce,
by komuś przyłożyć.
Życie swe poświęcę,
choć chciałbym też pożyć.
Komentarze (3)
I mnie świerzbią ręce, żeby Ci szybciutko plus
postawić . Tradycyjnie u Ciebie wiersz ładnie
zestawiony :)
złość już jest, trzeba ją tylko na kimś wyładować.
świetnie napisane...
jak się należy, to nie ma co sie zastanawiać, bo można
się nabawić alergi:)
pozdrawiam:))
beano