Azyl porzuconych Sonet
Nad miastem chmury noc ciemna rozsiewa,
jesieni szarej trwa błotnista plucha.
Wiatr na ulicy chodniki owiewa,
z liśćmi złotymi tańczy zawierucha.
O! Ktoś w ciemności pod murem się
skrada,
pokaźną torbę niesie na ramieniu.
Kaptur mu co raz na oczy opada -
czy coś go gryzie, ma coś na sumieniu?
Podszedł pod ścianę, czai się w
półkroku,
tobołek wyjął z kraciastym kocykiem.
Nacisnął dzwonek, twarz swą kryjąc w
mroku,
ciekawe co miał intruz do ukrycia?
Odpowiedź przyszła z niemowlęcym krzykiem -
przybył maluszek do okienka życia.
Komentarze (18)
SONETY to już prawdziwa poezja - Lubię to!....też
wczoraj stworzyłem coś sonetopodobnego
Przynajmniej przeżyje, nie będąc gdzieś porzucone i
zdane na los.
Dzień dobry:) szczerze ulżyło mi bo już przy czytania
pomyślałam sobie ... o nie dzieciątko wyrzucone na
śmietnik
dobrze,że są takie okienka życia
miłego dnia:)