Bezdotykowi...
Są takie miejsca na matce ziemi
gdzie serce w pierwszej minucie zamiera
czas pomarszczony od łez
nadzieja w panice uciekła
pytając kto wziął urlop tego dnia
Bóg czy diabeł
szmerem respiratora liczone sekundy
małe twarze patrzą białkami
nie utulone w bezczuciu
stroskane jasne madonny
fartuchów szelestem
kurz życia unoszą za podeszwą
niby kochające ręce
zadały ostatni cios
śmierć łkając trzyma za rączkę
czuwa
do ostatniego pisku maszyny...
Komentarze (71)
Amorze dziękuję za odwiedziny.
Serdeczności przesyłam
Jedno z tych miejsc, których obawiamy sié za życia.
Gdzie ponoć ratuje się zdrowie, staje się ostoją.
Pozdrawiam.
Ból niesamowity, kiedy trzyma się za rękę, lub tuli
osobę odchodzącą i nic nie da się zrobić, wiem co to
znaczy,
przejmująca refleksja, pozdrawiam ciepło.
Domowy porządek, cios i rozpacz przy łóżku szpitalnym.
Dramatyczny obrazek.
Pozdrawiam serdecznie
;)
Ech, temat mi niezwykle znajomy...
Pozdrawiam:)
Aniu wiem co to znaczy, sam przeleżałem w szpitalach
ponad rok, umierali obok mnie, pamiętam dzień kiedy
budząc się rano na korytarzu w szpitalu leżało osiem
ciał na noszach i zaraz przypomina się sentencja
łacińska - "Bella res est morte sua mori", mnie się
wtedy nie udało.
Pozdrawiam i dziękuje za ten piękny wiersz.
Rozczuliłam się. Przed oczami mam dramatyczne obrazy
cierpiących i umierających dzieci. Dzień dobry - życzę
udanego dnia :)
Dramatyczny odbiór.
Pozdrawiam
Smutna niesamowicie refleksja o miejscach, gdzie już
skrzydeł anielskich dotyk nie sięga... Pozdrawiam
serdecznie:)
Wstrząsające. Na podobny temat, ale o wiele gorzej
napisałem w wierszu p.t. „Gdy Anioła odnajdę...”.
Ślę moc porannych serdeczności. :)
Dobrze piszesz. Niestety są takie miejsca, które
wprawiają w stan co najmniej smutnych, gorzkich łez.