Bezmiary
Zamiast pogrążać się w smętni,
znajdź pierwszą zmarszczkę gdzieś w
sobie.
Żelazkiem gładź przysposobisz,
odprasowując okrężnie.
Może bez miary, w bezwładzie,
ogarniesz słoność językiem
z ryb latających, gdy krzyczą
w bezmiary nieba. Łza spadnie.
Przewracam się na posłaniu,
i z dna Mariańskiego rowu,
krakena sny wierszem drobię,
gdy nad wrakami przystaję.
W morze wypłynę, zbyt sucho,
a mnie potrzebny dech burzy,
gdyż w bezdni chcę się zanurzyć.
"Szepcz mi sprośności na ucho".
Komentarze (10)
Wiersz piękny, brzmi jak skłębiona chmura.
Podoba się.
Pozdrawiam
Gorący ten wiersz
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo oryginalnie, ogniście i uroczo zarazem. Ach to
morze, co też z człowiekiem wyczynia ... i dziewczyna!
;)
Zgadzam się, anno, ja też nie przepadam za tą formą
zaimka dzierżawczego (twej), choć jest prawidłowa i w
wielu okolicznościach lepsza od "twojej".
Pospieszam zmienić ten wers.
"a mnie potrzebny dech burzy,
gdyż w bezdni chcę się zanurzyć."
Tak to będzie teraz wybrzmiewać.
Zaraz zmanipuluję zmianę.
Mily - no comment
Dziękuję Maćku, choć powinieneś wiedzieć, że nie
zbieram głosików.
Bezmiernie metaforyczny, morski erotyk.
Super!
Bezdennego spełnienia, Beornie:)
bezdnia i rów Mariański - jak będzie człowiekowi dane,
to jakiś Marian kiedyś pozna jej szczegóły, zbada
wszelkie stwory, policzy, pomierzy - ale tylko wtedy,
gdy uwierzy.
Znajdź pierwszą zmarszczkę gdzieś w sobie, byleby nie
na wątrobie;)
Rów Mariański to duma hydraulików.
Dla mnie ten wiersz jest zabawny.
Pozdrawiam :)
dawno nie pisałem o twojej poezji przyjacielu
ale tym razem napiszę bo podoba mi się ten wiersz
na duże Tak i z podobaniem
oddaję ci mój głos
W twej bezdni (może bez twej?)