białe łabędzie...
noc się ściele za oknem
gwiazdy rozkłada samotne
księżyca poduszki róg
rzuca poświatą do nóg
oddechem wieczornej tęsknoty
maluje sny i...powroty
wpisuje w ludzkie sumienia...
a gdy w poranek się zmienia
gdy dłońmi mnie swymi oplatasz
a potem do nieba wzlatasz
i serca bicia równają
a dłonie w zachwycie trwają
niczym dwa białe łabędzie
co zawsze ze sobą i wszędzie...
wtedy czule mi szepczesz
że... oprócz mnie...nic więcej nie
chcesz...
dziś odmiennie...z rymem...dobranoc wszystkim:*
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.