Biały czepek
w żabich udkach znajduję zrozumienie
ryż nawlekam na różaniec z chleba
kołduny małymi kęsami jak matrioszki
rozbieram by dotrzeć do smaku
tylko "...prawdziwy polski kwaśny
bigos..."
bez zbytnich przypraw z oczodołem
tradycji
głęboko osadzonym że łza nie podważy
słońce nie spali źrenicznej radości
wiatr w garnku miesza z unijnym uznaniem
(bez znaczenia dla pary bez granic)
i wspomina "Gotuj z Kuroniem"
Komentarze (2)
Potrawy jako metafory... ciekawy pomysł ;)
bardzo oryginalne wspomnienie. ciekawy dobór słów.
bawisz się poezją, bawisz się tymi smakołykami co jak
prawdziwe stanęły mi przed oczami, a bigos
zapachniał... naprawdę super wyszło. pozdrawiam i
szczęśliwego nowego roczku życzę.