W białym kaftanie miłości
Otępiasz mnie miłości
Sprawiasz że przesiaduję nocami w oknie
I klnę na Ciebie
Nie dlatego że Cie nie ma
Dlatego że jesteś
Że każesz mi kochać kogoś
Dla kogo jestem tak mało idealna
Walczę w tym moja miłości
Lecz już powoli nie potrafię
Tracę siły opadam
Zagłębiam się
nie jem.
nie piję.
nie śpię.
miłością żyję
opięłaś mnie swoimi bawełnianymi
rękawami
tulisz mnie gdy pielęgniarka znów wrzeszczy
że płoszę jej myśli świeżym powietrzem
w tym domu miłości bez klamek
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.