Błękitne pożegnanie
żegnaliśmy się
na złudnie bezludnej
spokojnej ulicy
tuląc w samochodzie
przy muzyce cudnej
modrej tajemnicy
latarnie jak na wodzie
światłem majaczyły
odbijając w źrenicy
księżycowe pyły
słodko pachniał bez
twarzy dotknął cień
nie widziałeś moich łez
zmęczenie dało znać
wiem kochanie wiem
ziścił się twój sen
dziobem grzywy rwać
morza słony smak
wschodu słońca blask
w żaglach wiatr
ulica głucha pusta
kocham cię wiesz
lekko zawibrowało
podmuch prosto w usta
przeniknął całe ciało
znowu zadrgał cień
wiem kochanie wiem
chciałeś usłyszeć to samo
powtórzyłeś więc
kocham cię
pewnością zbyt małą
żegnaliśmy się
błękitną rapsodię
radio cicho grało
Komentarze (25)
śliczny oczarowałaś - błękitną rapsodią.....
pozdrawiam:-))))))
Z pewnością zbyt małą... - to mi o czymś
przypomniało... Bardzo fajny. Serdeczności ;))
Podoba mi się. Pozdrawiam
bardzo ładny wiersz :)
Pożegnania są smutne, ja też coś wiem o tym,
piękniejsze są powroty! Pozdrawiam!
miłość wiele ma twarzy
moje klimaty
Bardzo ciepły wiersz o miłości.
Podoba mi się.Pozdrawiam.
Dzięki mariat, która w komentarzu zwróciła na to uwagę
po raz pierwszy przeczytałam wiersz z dołu do
góry:)))) Ma rację! Całkiem dobrze się czytało.+++
Pozdrawiam panie.
Bardzo ładny wiersz, ma ciekawą melodykę :)
Ładnie:))
Interesujący Twój wiersz.Stawiam duży +
Pozdrawiam
Dziękuję wszystkim za odwiedziny i miłe słowo. Mariat,
Orszulo - dziękuję za rady. Coś tam poprawiłam, coś
tam zmieniłam i ... sama już nie wiem... ;D
Pozdrawiam
Tyle wartości na jeden raz, ale dobrze się czyta mimo
że nie rymowany...pozdrawiam
Ale piękna poezja. Super.
:)
O kurcze, przeczytałam tak jak napisała mariat. Super.
POzdrawiam