BŁĘKITNY DOM
kiedy blaskiem ciepła rozświatliłeś
haos braci podządniem zastąpiłeś
srebry pan założył obraczki
splatając wezłem nasze rączki
szatą różnośości życia ubrana
niegdyś wciąż wielokrotnie odbierana
miłość dzieci ponownie zrodziło
lecz zepsucie serce ugodziło
żywiołami dziś jestem rozgniewana
kiedy bestroskością pociech rozrywana
najmiejszym zabierają oddech istnienia
kiedy stawiaja kamienne wzniesienia
pustka szykuje kolejne odzienie
zabierając piękne zielone marzenie
staruszek zabierze szaty błekitne
gdy zarem śmierci zakwitne
Komentarze (2)
Miej nadzieję, że minie smutek. Pozdrawiam serdecznie
Bardzo smutny wiersz. Wszystko minie. Pozdrawiam
serdecznie