Bo zabiłeś jedynego anioła nadziei
Kochałeś czy tylko udawałeś?
Całowałeś czy tylko kłamałeś?
Patrzyłeś jej w oczy czy w oczy innej?
Myślałeś o niej czy o innej?
Przy rozstaniu skłamałeś
Głowę spóściłeś
I w ciszy odszedłeś
Nie obejrzałeś się za siebie
A powinieneś...
Pisk opon ! krzyki ludzi ! rozpacz...
Co się stało??
Czemu wracasz?
Czemu jak szalenieć przedzierasz sie przez
ludzi tłum?
Co widzisz?
Czemu w twoich oczach pojawiły się
srebrzyste łzy?
Już wiem...
Zobaczyłeś ją...
Leżącą na ulicy
Całą we krwi
Podbiegasz do niej?
Tulisz w ramiona ?
I krzyczysz z całych sił PRZEPRASZAM!!
Ale czemu dopiero teraz?
Czy nie mogłeś zrobić tego minutę
wcześniej??
Patrzysz jej w oczy
Cichutko szepcząc słówka
I myślisz...
Jak bardzo chciałbyś cofnąć czas
Jej oczy powolutku otwierają się
A usta z ledwością szepczą "kocham Cię"
Stało się co miało się stać
Jej powieki już na zawsze zamknęły się
Krzyczysz...
Płaczesz...
Żałujesz że przy rozstaniu nie obejrzałeś
się
Że prawdy bałeś się ujawnić jej
Teraz jest już za późno
Nadszedł koniec
Ona odeszła
A z nią odeszła nadzieja...
Odeszły anioły....
Czasami pomyślmy nad tym co mówimy i robimy
Komentarze (1)
ten wiersz jest niesamowity... potrafię go przeczytać
dziesiątki razy i nigdy nie mam dosyć..:) GRATULACJE
dla autora :D