Bociany
Na narożu dachu, chaty całej z bali,
jest gniazdo bocianie przez lata
omszałe,
gospodarz rok płodny pod niebiosa chwali
i zdrowo też rosną bocianiątka małe.
Nadszedł skwarny sierpień – letnia
kanikuła,
w obfitości wszelkiej leniwie czas
płynie,
młodzież co sie wiosną z jaj w gnieździe
wykluła,
ciągle nieporadna - taka w drodze
zginie.
Dlatego rodzice dzieci doglądają,
z surowością sędziów błędy korygując,
ostanie już lekcje i wskazówki dają,
tak do długich lotów ich przygotowując.
A wróblom amorów znowu się zachciało
i seks uprawiają bezwstydnie na dachu,
jakby tej miłości wciąż im było mało,
choć w sierpniu to akt jest zwykłego
obciachu.
Boćkom przez dostojność patrzeć nie
uchodzi,
a swymi sprawami też zajęte były,
bo lada dzień sejmik na odlot się zgodzi
i wyznaczy termin by się w klucz
wtopiły…
Komentarze (49)
takie to życie w gorącym sierpniu, ładny wiersz :)
Piękny wiersz Lubię bociany
Lekko usmiechnałeś
bezwstydnoscią wróbli
Pozdrawiam serdecznie Marianie :)
I to znowu sierpien...lato w jesien zmienia ...gniazda
i bociany, mowia dowidzenia...
:*)