Ból szczęścia...
Smutnym spojrzeniem obejmuję
horyzont za oknem...
Słońce dziwnie razi oczy
i te drzewa tak zbrzydły
Niech już lepiej popada...
Czytanie powieści
ostatnią niedorzecznością się zdaje...
Komunikator zieje pustką okien
i telefon milczy...
Właściwie po co mi on?
Upiec ciasto?
Posprzątać?
Dla kogo?
Kto to zauważy?
Są dni, gdy samotność bardziej boli...
A może to boli czyjeś szczęście?...
autor
cierpienie
Dodano: 2006-12-06 21:24:50
Ten wiersz przeczytano 336 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.