Boskie napromieniowanie
Galaretka z miękkich tkanek,
słodka masa powoli rozpływa się
w ustach i na dłoni,
odsłania skrystalizowane wnętrze.
Reszta ciała złożonego w grobie
zna swoje miejsce,
wypływa doprowadzając metalową trumnę
do rdzy.
Od eksplozji boskich uczuć
minęło kilka dni,
stan oświeconych na chwilę się poprawił.
Szatan ze swoją sforą
przypomniał sobie jak wyć,
pokrywa królową, jokerem,
gasząc opuszkami kopyt
świece z tłuszczu usmażonych strażaków.
Niepohamowana boskość promieniuje
stopiony ołów pieści ochranianą skórę.
Gęstwina tłustych komórek
zalega jeszcze na wykrochmalonym
prześcieradle.
Wielopłciowa matka kończy z opalaniem
narządami rodnymi przechwytując rozczepioną
światłość.
Chrystus rozpoczyna nauczanie
początkowe.
Bóg nie dla żartów wybucha żarem miłości
o temperaturze pokojowej.
Komentarze (7)
Dobra poezja - autentyczna i autonomiczna.
Pozdrawiam
Dopiero po śmierci przekonamy się jak to jest z
Bogiem. Jednak mam nadzieję, że bardziej On pasuje do
moich wyobrażeń, niż do Twoich...
Galaretki drobiowe od teściowej bardzo lubię :)
Opuszki kopyt intrygują ;)
/rozczepioną/ czy /rozszczepioną/?
Tera jest /edukacja wczesnoszkolna/ ;)
Mnie się podoba, że /Bóg/ i /Chrystus/ jest dużą
literą, nie każdy ma tyle odwagi :)
szatana napisałabym małą, żeby go wkurzyć, ale jest
ryzyko, ze zacznie wyć ze złości ;)
Pozdrawiam :)
Pana rekwizytornia jest przepastniejsza niż sądziłam.
Zastanawia mnie Autorze dlaczego ten wiersz zmierza w
kierunku udziwnień a nie prostoty przekazu. Ma on
elementy turpizmu, który ma swoich zwolenników.
Przyznam się, że rozumiem dopiero 3 ostatnie wersy.
Chrystus szedł i nauczał drogą miłości i pokoju
Coś tu trąci. Woń nieprzyjemna, lecz na swój sposób
magnetyczna.
Bardzo mocna poezja, brrr