„Boskość bezbożna – apoteoza...
Z nadzieją, że za ten tekst w tym katolickim do cna kraju jednak jakimś cudem nie spłonę na stosie jako bluźniercza heretyczka... ;)
i stała się światłość – Bóg w swej
niezgłębionej dobroci
dał ptakom skrzydła
by mogły wzbić się w niebiosa
być bliżej Niego
i skubnąć choć odrobinkę z tej absolutnej
glorii
co Go ponoć opromieniała od samego
Genesis
A słowo ciałem się stało – Bóg w swej
niezgłębionej dobroci
Dał Człowiekowi sumienie
By się truł samo - okaleczał
I dopuszczał się auto-skażenia swym własnym
jadem
Słowo od samego zarania było mocno
fikcyjne
I pociemniałe od hipokryzji aroganckich
krzyżo - spiskowców
Więc nie ma się co dziwić że gdy stało się
ciałem
To i ciało okazało się trędowate
od liszajów i egzemy chore
tak rażąco słabe ech!
To ciało ten trąd egzema i
wszechogarniająca słabiznę
Podstarzały klecha wciska gawiedzi co
niedziela
Rzucając motłoch na kolana
Tylko głośne mlaskanie przerywa tą
krępującą ciszę
Taką jak ta gdy nagle okazuje się
Że tak naprawdę to nie mamy sobie już
kompletnie nic
Do powiedzenia – a każde słowo
wypowiedziane staje się
Przebrzmiałe nim jeszcze
zabrzmi
I wracam pamięcią do podobnego stanu
Jak w pewne inne leniwe popołudnie -
- gdy ona splątana ze snu ocknęła się
nagle w pustym już całkiem teatrze
Gdzieś godzinę po kiepskim
przedstawieniu
Klaszcząc obficie w tę pustkę na Sali
Zmieszana
Bardzo nie na miejscu
niepoprawna do bólu - Sakralne faux pas
w letnie duszne popołudnie
W dniu w którym sam Bóg
odpoczywał
I tylko z nudów w te ciche popołudnie
rysuję na białej płaszczyźnie kartki
Pojęcie głupoty jako Absolutu…
By Anna Lilith Gajda © All Rights
Reserved
11.08.2011r.
Bezbożne lato na ziemi czarnej… S-ce
Komentarze (13)
Daję plus, żeby nie było tak beznadziejnie smutno:)))
Ciekawe spojrzenie na kwestię wiary, ależ jakie
smutne...
Poniżej ktoś inny widział cit inaczej:
ks.J.Twardowski -
Gdybyśmy sami wymyślili
Gdybyśmy sami sobie Ciebie wymyślili
byłbyś bardziej zrozumiały i elastyczny
albo tak doskonały że obojętny
albo tak kochający że niedoskonały
jak wytworni geniusze bądź źli bądź za dobrzy
wolnomyślni i liberalni
mielibyśmy etykę z winą ale bez grzechu
życie bez śmierci
miłość bez rozpaczy
nie byłoby
kołatania z lękiem do bramy
samotnego sumienia
dyżurnego anioła stróża czasem jak niewiernego kota
dzikich pretensji: mam za dobrą opinię
o Bogu żeby w Niego uwierzyć
albo - nic nie wiem ale jestem smutny
jakbym wszystko już wiedział
musiałbyś się liczyć z nami i uważać na siebie
nie straszyć kiedy radość zaczyna być grzechem
spełniałbyś po kolei nasze życzenia
urodziłbyś się nie w Betlejem ale w Mądralinie
i dopiero byłbyś naprawdę niemożliwy
Interesująco tutaj.
Nie jest to wcale takie głupie,
a Absolut, całkiem, całkiem
dobra wódeczka.
Pozdrawiam serdecznie
refleksyjny wiersz o wierze, różne interpretacje są*
pozdrawiam
Dobra refleksja pozdrawiam
Tekst dobry i gorzki.
Co do panów w czarnych
sukniach,to większość z nich to
biznesmeni,a nie ludzie z powołaniem,a tacy być
powinni,ale to moje odczucie...
Pozdrawiam serdecznie!
Nie mnie osądzać
refleksja mi się podoba
Bardzo dobra refleksja. Pozdrawiam
Dałam głos ale dyskutować nie będę.
Dobry refleksyjny wiersz. Pozdrawiam mile.
Dobrze poprowadzona refleksja...nieco gorzka.
bardzo ciekawie... i mnie takowy pogląd się podoba..
tylko troszkę za dużo myślników i literek wielkich...
zostawiam głos z uszanowaniem za odwagę takowoż