brak tytułu
I otwórz się na mnie.
Pozwól wpełznąć dość szybko.
Daj się.
Przecież Cię nie skrzywdzę?
Weś mnie też.
Kolorowa dziś tęcza.
A ja mówię do Ciebie fioletem.
Pluję na Ciebie zielenią.
A czerwienią Cię tylko gwałcę.
Poszedł.
Szybko.
Idzie przez pomarańczowe ulice.
Wszędzie zobaczysz czerwień.
Zabierz mnie do swojego domu.
Czemu nie słuchasz?
A różowym popłyniemy.
Już nie błękitem a różem.
Bo widzę jak mnie spychasz.
W przestrzeniach mojej tafli.
Czuję rechot tamtych żab.
Zgniło-zielonych.
Tarzaj się.
Tarzaj mnie w czerni.
I upadnę w czeluści tam gdzie Cię nie
ma.
Władając złotem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.