Brzyszcz w Szczuczynie
Smutno, poważnie i nastrojowo tu dzisiaj. Pozwoliłem sobie na lekką kontrę.
Brzyszcz w Szczuczynie brzdąkał Ninie,
pszczółce pstrej na mandolinie.
Szczebiotał jej czule w uszko,
trącał wdzięcznie, tupał nóżką.
Zapłonęła pszczółka cała,
skrzydełkami wachlowała.
Trutniu Brzyszczu nie tak ostro
bo ja jestem twoją siostrą.
Nie zatrzeszczaj mnie tu słowem,
nie chlaszcz w bluszczu szczęściem w
Nowem
bom ja z ula przodownica.
Pyłek twój mnie nie zachwyca.
Wyszczerzył się tłusty Brzyszczyk
aż mu pękł na nosie pryszczyk.
Zmarszczył czoło, skrzywił minę
i potrzaskał mandolinę.
Gdy o szczyptę szczęścia woła
na szczaw go wysłała pszczoła.
Ta świerszczowi milsza baba
trutnia traktuje jak draba.
Pojaśniała chytra mina:
Przebierze się za murzyna.
Takim pszczółki nader chętne,
bardziej miłe i namiętne.
Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe i niezamierzone :)
Komentarze (24)
Fajna wesoła opowieść wprowadzająca czytelnika w dobry
nastrój:)Miło było przeczytać:) Pozdrawiam:)
Bardzo sprawnie, a jak można dykcję potrenować! Brawo,
Barnabo:)))
:-) jak dobrze przeczytać coś kunsztownego i zabawnego
:-) brawo :-)
super:) zawsze podziwiam takie zabawy językowe...
pozdrawiam
O rany mnie też się przypomniał Grzegorz
Brzęczyszczykiewicz - wiesz, dam przeczytać Twój
wiersz mojemu znajomemu Angologi, co słabo gada po
polsku, będę miała niezły ubaw:-) naszeleściłeś w
każdym razie Barnabo. Pozdrawiam noworocznie:-)
Bardzo fajny wiersz. Pozdrawiam:)
Pomyslowy ladny wiersz pozdrawiam
Bardzo fajny wierszyk o pomysłowym trutniu, który
przypomniał mi o
Grzegorzu Brzęczyszczykiewiczu urodzonym w
Chrząszczyrzewoszycach:))
Miłego dnia.
Co to w czarnym jest takiego?
Może tylko ma większego?
Do sikania starczy,
nawet tylko dziurka,
więc odpuśćmy sobie siurka.
Pozdrawiam serdecznie