burza
już nie krzyczy
brwi zmrużone
wciąż zaciśnięte pięści
jak po walce z godnym rywalem
nienawiść kapie cienką strużką
na płytę chodnika
bezradność ocieka krwią
sine powieki zamykają się płaczem
potężny samiec użył siły
zostawcie go
Komentarze (23)
Jeżeli krzyczała tak jak napisałeś to widocznie jest
dobrze jej z tym, że jest krzywdzona.Sama musi
wiedzieć, co dla niej najlepsze nikt jej nie
pomoże.Sama musi umieć sobie pomóc.Nie wiem ale wydaje
mi się, że mało tajemniczy jest twój wiersz.Ale pomimo
to zo0stawiam punkt.Pozdrawiam serdecznie.
Nie możemy pomóc. Ludzkie dramaty i wybory.
Jak pomóc? Czasem bywamy bezsilni...
taka chora i destrukcyjna miłość dotyka niestety
bardzo wiele kobiet :( świetnie to ująłeś w tym
wierszu
Bardzo dziękuję za komentarze i odwiedziny. Ta
historia przytrafiła się. Pozdrawiam. Nie jest to o
mnie.
Tej miłości jest zbyt dużo
Pozdrawiam serdecznie
Samo zycie.
Pozdrawiam:))
ważny temat o tym trzeba mówić pozdrawiam