byłem...
Byłem aniołem o szkarłatnych skrzydłach
Co wznosi się ponad ludzkie marzenia
Lecz w zaufaniu wzleciałem wysoko
I skrzydła spłonęły w kłamstwa
płomieniach
Miałem swe serce, co mocno kochało
I wszystkim mogłem ciebie obdarować
Miłość odeszła cierpienie zostało
Czy ty chcesz spróbować mnie uratować?
Tak bardzo pragnę, nie wiem czy potrafię
Znów kochać bez granic, pełnią swej
duszy
Lecz w sercu leży głaz żalu rozpaczy
Czy jest jakaś moc, co go kiedyś
skruszy?
I tak bez złych myśli, co w garści bólu
Trzymają duszę mą wciąż udręczoną
Pozwolę wznieść się hen tam ponad
kłamstwa
Gdzie w ciszy nie skrzydła, lecz serca
płoną…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.