Bym ją już nie wołał...
Nikt nie głosuje?
Nikt mnie już nie chce?
Nikt mnie nie kocha?
Zostaję we śnie...
I w śnie tym odrzucony,
taki bezbronny, jak kiedyś oni...
wciąż niezaradny w życiowym bagnie,
tak już mnie wciągneło, i w nim
przepadnę...
Słowa co krwią okryły niebo,
Słowa co bolą, krążą wokoło,
Ja wciąż powtarzam je,
gdy łzy me, wciąż nie chcą wyschnąć,
spływają wciąż i serce gaszą...
Słowa... nie chcę cię krzywdzić,
nie mogę być z tobą...
ja nie kocham jak kiedyś,
choć było... tak pięknie,
tak cudownie, tak wspaniale, tych chwil
parę...
Tych pięknych chwil nie zamienił bym na
nic,
okryty szarością bez granic...
Gaśnie ma gwiazda wśród czarnej ciszy,
tam umrze gdzie wskazała ją ta osoba,
podejdzie w to miejsce i w czarnej
ciszy,
poderżnie gardło, by jej już nie
wołał...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.