Całkowite zaćmienie?
Miałem dzisiaj piękny sen...
Koszmarna rzeczywistość wyobraźni
Zakłamana projekcja umysłu...
W nim słońce, zbrodnia i krew
Ty, ja i oni – dobra, zły i
brzydcy
Rozmawialiśmy, śmialiśmy się i
uciekaliśmy
Nieznane zakręty fantasmagorii...
Rozbawione oczy, spocone dłonie ujęte w
uścisk
Ramię w ramię, ciało przy ciele
Ukartowane, związane – cudowne
kłamstwo
Kochaliśmy się tak jakbyśmy znali się od
lat – mapa intymności zapamiętana w
zakamarkach rozumu – lecz znamy tylko
swoje imiona i uśmiechy
Były czasy, kiedy nie śniło mi się nic
– tylko czysty odpoczynek, bez
smutków i radości
Teraz, gdy zasypiam chciałbym czuć to
samo...
Tyle, że stan samotności osiągnął kres
Podświadomość samczego instynktu szuka
odpowiedzi...
Czy ją znajdzie skoro nie zadaje pytań?
Los w moich rękach – tylko ja wcale
go nie chcę...
Na ulicy widzę podobne twarze –
wszystkie coś dla mnie znaczą – czuje
się tym zmęczony,
Wąskie usta drgające nieznacznie w
mimicznych spazmach
Powieki otwierają się i zamykają –
szklane oczy chcące ochrony...tak samo jak
i serce...
I cały czas widzę jak blednę – już od
tylu lat to samo...straciłem wiele,
straciłem cząstkę siebie...czy się
sprzedałem? Pewnie tak...jak każdy...
A może oddałem siebie za darmo?
Nie mogę się odkupić – nie warto
Sam i tak nie dałbym rady
Jak łzy na deszczu, jak deszcz na łzach
Może już zostałem skazany? Osadzony w
twierdzy...
Zaszufladkowany, określony i oceniony
Przez wszystkie te lata zdałem sobie
sprawę, że mogłem zatrzymać czas,
zatrzymałem go...w mojej głowie, lecz tylko
ten mój, a chciałem tego również dla
Ciebie
Altruizm głupiego filozofa...
Miałem dzisiaj piękny sen
Piękny jak słońce o poranku...
Tyle, że i słońce ma swoje zaćmienie...tak
jak i my...
...wolałbym śnić na ciemnej stronie
księżyca...
Komentarze (1)
Piękny wiersz... a może to wcale nie jest
wiersz...??Ale to co piszesz,sprawia,że chce się to
czytać. Jak niekończącą się opowieść...:)