Całunem owinięta
Prześcieradło już przemokło
deszczem skroplonym z twoich włosów,
co leżą bezwładnie na poduszce
z pierwotnego haftu.
Odcisk ciała przelotnie wieńczonego
pocałunkami z ust moich,
robi za całun,
który założę na siebie,
chcąc czuć Twoją bliskość,
nawet przykryta deską
z gwoźdźmi nieśmiertelności.
Nocą,gdy gwiazdy
me okno powitają blaskiem
swym odbitym
i będą me oczy kłuć.
Samotna,owinięta
twym piętnem,
będę wyła do księżyca,
wróć...
Całun już nie wystarcza...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.