Cały ja...(proza życia)
Na początku był chaos...
Po pewnym czasie się urodziłem,,, i wtedy
się zaczęło;
- najpierw niewinny aniołek,
potem dorastający, ciekawy życia
podrostek
(im starszy tym ciekawszy).
Poznawanie Boga - ministrant
- spowiedź...wymyślanie grzechów aby ksiądz
nie krzyczał że coś zataiłem.
Następnie poznawanie tych wymyślonych
grzechów, (a co, już się z nich
wyspowiadałem).
Nikogo nie zabiłem ani zbytnio nie
oszukałem, a że Ojcu podbierałem
papierosy..?, cóż, poznawanie życia...
A życie płynęło jak spieniona rzeka.
Topiłem się w biedzie przeklinając je, to
wypływałem na powierzchnię chwaląc
je...
Potem Żona, Dzieci i Wnuki ukochane.
I już nie mam na co narzekać i
przeklinać.
Oby tylko te włosy tak szybko nie
siwiały...
Komentarze (9)
No cóż, myślę, że wielu mogłoby się utożsamić z ową
prozą życia.
Każdy z nas z pewnością mogłoby opowiedzieć o
większych lub mniejszych grzeszkach. A kiedy
przychodzi ten wyjątkowy jesienny czas, priorytety się
zmieniają i doceniamy to co na chwilę obecną staje się
najważniejsze.
Życiowy, refleksyjny przekaz.
Pozdrawiam
Marek
Szczere wyznanie, a szpakowaci Panowie są bardzo
przystojni. Pozdrawiam :)
Zwyczajnie i niezwyczajnie.
Życie.
Fajnie, refleksyjnie.
Pozdrawiam serdecznie:))
Urzekający Wiersz, z ogromną przyjemnością
przeczytałam, pozdrawiam bardzo serdecznie:)
Witaj Rysiu:)
Robiłem kropka w kropkę to co Ty tylko jeszcze wnuków
nie mam:)
Pozdrawiam:)
Jak wnuki to włosy siwe, jest ok, zdrówka życzę.
Nie można mieć w życiu samych plusów dodatnich.
Siwienie potraktuj jako mało znaczący plus ujemny.
Dużo zdrówka :)
Szczerze i wymownie...
Jak siwieją to jeszcze pół biedy, gorzej jak wypadają
;)))
Pozdro! :)