Chaos
bezcelowe to moje błądzenie:
ręką jedną na czole robię półksiężyc
drugą gładzę fałdę na mej skroni
celem nie jest sama w sobie obserwacja
kometa przemierza otchłań ogon gubiąc w
locie
galaktyka zmienia swoje położenie
niezmierzone są wyroki Boskie:
ten sam dzień dzisiejszy staje się
wczorajszym
pasie się ochota by dosięgnąć nieba
zakładając że istnieje jeszcze raj na
ziemi
może w jakimś gąszczu znajdzie się
drogowskaz ?
„tędy proszę” – weź
tobołek i rusz w drogę
biegiem szepnij coś ochocie żeby się nie
spasła
trzeba ją zachować na lepszą okazję
cztery okrążenia wokół dzikiej galaktyki
siedemdziesiąt twych oddechów na minutę
zasapany ale w drodze spójrz w horyzont:
cienka linia – prosta filozofia
gdzieś w przestrzeni krąży wieść o tobie
o tym który patrząc na horyzont
westchnął:
„życia mi nie starczy siły wnet
opadną
kłamcą ten kto wskazał drogę sił
niewartą”
Bo chaosem życie jest człowieka...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.