Chcę umrzeć!
Tylko myśleć pragnęłam
I tylko tyle było mi dane
O kochaniu nie śmiałam fantazjować
Gdyż bojąc się myśleć, bałam się marzyć
W strachu odczuwałam nienawiść
Niemożności posiadania tego, co wolno było
mi mieć
Możności mieć jego, którego mi każą
posiadać
Z przymusu czuję jego parszywe ramiona
Przyciskające mnie do niego
Niesmaczny oddech gwałtownie odpychający
i
Obrzydliwy wzrok, gdy patrzył chciał
miłości
Niegodne usta mych ust całować
Niegodne ręce mej skóry dotykać
Liczę minuty piekieł, godziny wzgardy
By odepchnął mnie i więcej nie tknął
Trwam bez słowa wylewając nocą łzy
Płynące czystą krwią pogardy, bólu i
cierpienia
W samotności z nadzieją modlę się do
Najwyższego
O ostatnie życia tchnienie
By nadeszło szybko i bezboleśnie…
Komentarze (2)
ładny spokojny wiersz, widac piszesz to co chcesz z
łątwością nie zmiania tego faktu nawet smutek..
pozdrawiam:)
to chwilowy stan smutku apatia słabość....otwórz okno
a poczujesz nowy przypływ energii i zycia...dobry
wiersz..