chłód
boje się miłości
utkanej na kłamstwie,
ognia,który płonie niczym liść jesienny,
wiatru,który targa raniąc
boje się śmierci,
żebraczki w szatę odzianej,
co ramieniem wodzi po ścianach
hacząc odzież czarną
zamazanej chwili i widocznej przestrzeni
dłoni zimnych-rozpalonych ust
dzwonów w piersi tęgich
co to dają rytm
ciszy-pustej w której kamień dźwiękiem
odpowiada na pytanie,
błądzę na oślep w zamyśle wzroku
wyciągam dłoń ku Twojej dłoni
chłód.
Komentarze (2)
kolejny dziś wiersz o końcu miłości, bliskości,
ciepła... widać taki czas
wiersz żywy rozterka Miłość nie może być iluzją lub
kłamstwem bo taka nie istnieje Jeśli jest to
temperatura jej rośnie w bliskości Wymownie i w
podtekście żal Przejmuje i wzrusza Pozdrawiam:)