chorobliwie zazdrosny
w pełnym blasku słońca jej oczy
ujrzałem,
czarne, szkliste, olśniewające,
gdy tylko w nie zajrzałem, moja dusza
oniemiała
wpatrzony w szczęście, szczęśliwie
zakochany
tylko jej oczyma na świat się
przyglądałem
całkowicie oddany jak pies przy nodze
Pana
przy zgaszonym świetle jej tylko
pragnienia,
jej westchnienia, tylko o niej śniłem
sen jednak szybko minął, lat wiele
upłynęło,
tak szybko się zmieniło
czuję się jak żółw bez skorupy, taki
nagi
nic niby się nie stało, upojne dni
minęły
głowa rozrywa się piorunami, grzmoty i
błyski zniewalają
tak bardzo pragnę dostać się do klatki z
jej myśli zbudowanej
chciałbym tam zamieszkać
tak bardzo próbuję się tam dostać
sam aż taką klatkę sobie utkałem
w niej się ukryłem, przez nią patrzę,
tkwię w niej i wyjść nie mogę,
wołam o pomoc, ręce przez pręty
wyciągam,
próbuję ją złapać
już nie dosięgam
już nie potrafię się od niej uwolnić
staję się niewidzialny
nic już chyba nie zostało
Komentarze (1)
żyjąc tylko dla niej, peel zapomniał o sobie i teraz
są tego skutki.