Ciało
...bladym świtem...bladym polem
idą z osobna...niby we dwoje
śniegiem lepią się nadzieje
że w tym polu...wiatr zawieje
kołysz matko ziemio... kołysz słowa
oby droga magiczna....zmysłowa
lekkim słońcem zatańcz nad głowami
...owiń tę parę wiecznymi czarami
i rosa na jej twarzy...
na ustach jego spoczywa
już czas nieco szybszy...
od słońca trawa...zdradliwa
i uśnij bladym świtem...
zbudź nas chłodem nieba
odleć i wróc z powrotem...
nad polną drogę...pomiędzy drzewa...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.