Ciebie spragniona
Popękane lustra, widać tęsknot rozbicia,
nie skrywam skrzącego blaskiem uczucia.
Tonie dzień w purpurze, złotem lśnią
szyby,
czy jest to prawdą, czy dzieje się to na
niby?
W zachwyceniu wielkim wspinam się na
palce,
graj ustami słodkimi skoczne oberki i
walce.
Szczęściem rozmarzona układam kwiaty w
wazonie,
rwą się, znów płoną dźwięki zaczarowane w
półtonie.
Szepczesz moje imię, a łza w dzikim tańcu
się kręci,
spada, moczy koszulę tuląc się do twej
piersi.
Ściskaj mocno moje ręce, całuj pragnieniem
uchylone
dłonie wyczekujące i usta tęsknotą
różowione.
Gasną blaski, gdy nikniesz w półtonach,
półcieniach,
Jesteś tak daleko, jesteś, a jednak cię nie
ma.
Czuję twój wzrok, gdy patrzę w dal przez
otchłanie,
płoń w mroku ogniem, tak wielkim jak
miłowanie.
Komentarze (4)
otchłanie... miłowanie...
ktoś dziś tak mówi?
stąpasz czasem po ziemi?
Piszesz pięknie, oddając skomplikowane odcienie uczuć
tak prosto i delikatnie zarazem. Miło Cię czytać. Tak
trzymaj!
Piekny wiersz... Nigdy nie trać wiary plissss Kto
marzy wytrwale ..marzenia jego spełniaja się ....
Otwórz tylko szeroko oczy serca..........miłośc czeka
bys ja odnalazła Pieknie piszesz podoba mi sie
Gratuluje wirtuozerii słowa Pozdrawiam cieplutko:)
Tak te "dłonie wyczekujące i usta tęsknotą różowione"
są bardzo wymowne.
Ciepłe przytulenia