Ciężar porannego wstawania
Leżę wygodnie w pościeli,
Nade mną sufit się bieli,
Rozmyślam o próżni w kosmosie,
I dłubię palcem w swym nosie.
Ta mucha brzęczy przy oknie,
Przeszkadza w myśleniu okropnie,
Przegonić by ją się przydało,
Gdyby się wstać tylko chciało.
Niechaj ją słońce wysuszy,
Naciskam poduszkę na uszy,
Pogrążam się znowu w zmęczeniu,
Jak dobrze, że leżę w ścian cieniu.
Rozciągam me ciało z mozołem,
Obciążam materac swym czołem,
Poranek przechodzi w południe,
Pod kołdrą leżeć jest cudnie.
Marek Thomanek Kwiecień 2022
Komentarze (6)
Fajnie być na emeryturze
można pospać sobie dłużej
przespać świty za oknem
robić to na co ma się ochotę ;))
Pozdrawiam :)
Cudowne lenistwo oby nie codziennie
Przerabiałem kilka lat, bo praca w fabryce zaczynała
się o 7, a dojazd zajmował minimum godzinę. Pozdrawiam
A ja muszę wstawać skoro świt! Nie ma sprawiedliwości
na tym świecie :))) Fajny wiersz:)
Pozdrawiam i zapraszam do czytania innych wierszy :)
Ustawiłam budzik godzinę za wcześnie.Nie miał kto to
się sama pokarałam.Z podobaniem wiersza pozdrawiam.
jeśli można poleżeć do południa, to tylko się cieszyć.