Cokolwiek jest za zakrętem
w świetle latarni
gołe patyki
splątane bezładnie
gąszczem dzikim
w czerwieniach i blasku
karmelowym
uśmiechem się dzielą
bezlistnym i gołym
a ja do przodu
szuu prawym butem
a potem lewym
skocznie z przytupem
prawa i lewa
a księżyc na drzewach
siedzi rozlazły
i blaski rozlewa
ja idę przed siebie
człap człap para rapa
raz z palców
raz z pięty
i mocniej z obcasa
idę przed siebie
gwiazdy mrugają
nuty bezładne w krtani wskrzeszają
auta szumią
miga ulica
właściwie
nie wiem co chciałam napisać
Komentarze (32)
Milo bylo czytac pozdrawiam
Każdy krok miał coś do powiedzenia i było
miło.Pozdrawiam serdecznie.