Coming out
Tu znalazłem chęć do życia,
choć i umieranie było.
Nie szukałem ale przyszła,
moja od zarania miłość.
Tu się wzniosłem na wyżyny,
tu spadałem razem z prozą,
z codziennością tej doliny,
w której czasem wiało zgrozą.
Tu straciłem moją miłość,
tu zyskałem pojmowanie,
że nie jestem ten jedyny,
że są inni w gorszym stanie
i że są też w dużo lepszym,
gdyż pisanie to nauka.
Miłość, która woli nie przyjść,
i to powód by jej szukać.
To mi dało miejsce owo,
z którym się pożegnać przyszło.
Coś przepadnie koncertowo -
niemniej, sporo mi tu wyszło.
Nie wiem, co tu jeszcze na to
rzec, by uczcić nasz Odeon.
Był mi bliski imć Predator,
a z początku zaś Galeon.
Od nich, choć schowani w cieniach,
ślę Wam moje pozdrowienia.
Komentarze (17)
Pisanie to nauka... I jak to z nauką, jednym idzie
lepiej, innym gorzej, jeszcze innym w ogóle... Dla
Twojej poezji tylko podziw.
Bardzo fajnie wyszło Ci to, hm, podsumowanie.
Elegancko, bez zbędnego patosu, mądrze.
A że ktoś schowany w cieniu, to nie znaczy, że ktoś
inny nie pamięta i się nie ukłoni :)
Pozdrawiam, Goldenie :)
Pieknie wiersz o milosci do poezji i pozegnaniu z
miejscem. Pozdrawiam chlopakow, a Predatora usciskaj
mocno. Spokojnej nocy Golden :))