Cud istnienia
W samo południe,mroźnego styczniowego
dnia,
rozbłysło słońce.
Rozkwitły kwiaty,
przyniosłaś mi dwa niebieskie chaberki.
Zazieleniły sie gałązki dwie maleńkie.
Dzielny okruszek-tyle nieprzespanych
nocy,
aniołek, gdy źle -płyna ogromne krokodyle
łzy z małych chaberków.
I przytulamy się do siebie,
aby świat nie był tak przerażjąco
ogromny...
Równy oddech,spokojny sen po pełnym wrażeń
dniu.
Jesteś moim słoneczkiem -córeczko.
Saruni........
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.