Czerwony Karzeł
Pocałunek kończymy w połowie tchnienia
Że zostaje tylko kilka kropel rosy na
rzęsach
I pył księżycowy na napiętych strunach
skóry.
Szeptem ledwo słyszalnym
Odchodzisz
Pozostawiając po sobie gęstniejącą mgłę
I rozklekotaną czerń asfaltu.
Jeszcze majaczysz niepewnie
Na horyzoncie powiek przymkniętych
Lecz wraz z pojawieniem się
Czwerwonego Karła
Pierwsze milkną serca mroczne
Pocałunek
Urwany w połowie tchnienia
I tęskny szept ciszy
Rozpływają się z mgłą...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.