Czternaście dni agonii
Jan - konający starzec
Miota się na łóżku
Szpital mu nie pisany
Nie dane hospicjum
Bo w koronie umiera
A przy łóżku żona
Na inwalidzkim wózku
Nad nią też korona
Cierniowa jak z ołowiu
A bezradność wokół
Na ustach drży modlitwa
O niezwłoczny
Wieczny pokój
Komentarze (15)
Trudne odchodzenie.
Nieznośne czekanie na ulgę
A dzisiaj, Elu, dorzucam
niedomarzniętą grudkę Janowi.
[*]
Poruszająca prawda. :(
Bardzo na czasie.
Pozdrawiam
Elu, bo wszystko oszalało.
Na tragedie, które się rodzinom przytrafiają, nakłada
się bez/pomoc znieczulona mocno.
A ty domu, dotkniętym aż taką tragedią, minuty są zbyt
ociężałe, za dotkliwie trudne.
Cichutko pozdrawiam.
smutne czasy:(
świetnie uchwyciłaś dramaturgię pandemii
Dramat na czasie.
Pozdrawiam :)
Prawda poraża. Pozdrawiam
Klimat nie smutny, a przygnębiający... Ale taki czas
:-(
Wiersz, oczywiście, znakomity.
Pozdrawiam serdecznie :-)
Bardzo dramatycznie, faktycznie brak słów.
Dramatyczny wiersz...
Współczesny dramat.
- koszar... jak zły sen - niestety bywa.
Brak słów :(