czysta impotencja poety...
ojciec znający zasady pisowni
zmarł po południu
matka grafomanka prostactwa
rano zmartwychwstała
piersi jej dwie jakoby dwa słońca
świecąc nad nami duszę spalają
a rozjarzone iskry promieni na kijach
spazmu „poetów” wieszają
gdzie noc się kończy tam nie ma poezji
zaciśnij zęby nie bądź impotencją
poeto marny święcący wierszami
w obskurnej niegramatycznej skali
autor
Kajka
Dodano: 2006-03-13 00:36:17
Ten wiersz przeczytano 579 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.