czytając o reinkarnacji
doszedł do ściany
a potem dotąd walił głową
aż stał się duchem
i mógł przejść na skróty
to na co czekał z góry
przeszło bokiem
mógł zacząć wreszcie myśleć
z przewidywalnym spokojem
o nielotach które poleciały bez skrzydeł
a kamień syzyfowy
uwiązać sobie na szyi
jak krawat
Komentarze (3)
Ciekawy wiersz. Jeśli miałbym coś sugerować, to
przeniesienie pierwszego wersu z trzeciej cząstki na
jej koniec. Poza tym dość zgrabnie napisane.
Wszyscy walimy głową w mur, dopóki nie staniemy się
duchami, a potem rodzimy się znowu i znowu z tym
"krawatem" na szyi, aż nauczymy się, że nie tędy
droga. Którędy? Każdy niestety musi sobie sam na to
znaleźć odpowiedź. Czas... ma czas.
Niesamowity wiersz, myślę że zrozumiałam jego
przesłanie. Dreszcz mnie przeszył...Brawo.