Decyzja w rozpaczy
Sytuacja, która...
Lniane włókna opatają szyję
stoję na stołku, odwagi za mało
by je podkurczyć. Wciąż to pytanie:
dlaczego? jak to się stało?
W mieszkaniu pusto, cicho,
mucha o szybę okienną dźwięczy
a ja stoję i zbieram odwagę
tylko jedno pytanie mnie męczy.
Żyliśmy razem, kochaliśmy mocno
dobrze nam razem ze sobą było
Lecz z biegiem czasu, sam nie wiem kiedy
coś sie popsuło. Coś się zmieniło.
Była mym życiem, moim natchnieniem,
to dla niej żyłem, dla niej istniałem
lecz jak się po długim czasie okazało
bez wzajemności się zakochałem.
Dlatego tu stoję, przed prostym
rozwiązaniem
krok do przodu i po sprawie.
Nie będę czuł, nie będę cierpiał
Skończy się koszmar na jawie.
W mgnieniu oka, w rozpaczy przypływie
na proste nogi przed siebie skaczę
Nie czuję bólu, a uspokaja mnie myśl
że jej więcej nie zobaczę.
Lecz to była klęska, mój błąd,
pomyłka wprost straszliwa
Bo przed oczami mam jej twarz
nawet tu, gdzie teraz przebywam.
I tak na zawsze, tak juz zostanie
Ciała juz nie mam, więc nic zrobić nie
mogę
Niechcący ze sobą zabrałem jej twarz
w tę ciemną, wieczną drogę.
... staje się udziałem wielu.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.