Deja vu
stoję przed katedrą w Tuluzie
chyba tu byłam
znajome mosiężne wrota
te same strzeliste okna
światło przebija wielobarwną rozetę
wchodzę jak do siebie
jest pusto
a jednak czuję ich obecność
wykrzywione twarze
skostniałe ręce chcą mnie schwytać
błagają o pomoc
nagły krzyk dziecka rozdziera serce
za kolumną mnisi w czarnych habitach
przyśpieszam kroku
słyszę za sobą szmer
"heretique heretique"
brakuje tchu
muszę wyjść na zewnątrz
ulicę rozświetla popołudniowe słońce
ludzie piją kawę w kawiarnianych
ogródkach
dziwnie patrzą
na dziewczynę w zielonej sukience
i rozpostartym czerwonym płaszczu
który jak peleryna powiewa na wietrze
Komentarze (19)
Ale nie byłaś karłem co znika nagle . Oglądałam o
podobnej treści horror dawno temu .Obrazowy wiersz
.:)
poetycki kogel mogel pozdrawiam :)
to tak jakby się przeszłość otworzyła To z innej sfery
widzenie Dobry wiersz :) Pozdrowienia
Czyżbyś była co najmniej czarownicą?