Delegacja
wersja robocza - historia zasłyszana
Cmok, cmok - żoneczko
za sześć dni wrócę,
już tęsknię, lecz trudno,
jak się uda - pobyt skrócę…
I poszedł nasz bohater,
teoretycznie na dworzec,
tymczasem hyc na piętro,
gdzie planował rozkosze.
Było słodkie przyjęcie.
W ramionach kochankowie,
dla siebie mieli dni kilka
i jedno tylko w głowie.
Aż prozaicznie - nocy trzeciej
musiał wyrzucić śmieci.
Incognito, po kryjomu,
kochanek świateł nie świecił.
Podreptał znaną drogą
w piżamie i zaspany,
z powrotem wcisnął guzik,
więc było czary mary.
I... wszedł - do własnego mieszkania.
Żona patrzy - oczom nie wierzy,
bez walizek, a już w piżamie...
Zaraz pamięć sobie odświeży.
Komentarze (38)
interesująco, mam nadzieję, że to nie własne
wspomnienia
A to gapa! :)))))) A gapowe rzecz droga! :)
Ubawiłąś mnie :)))
Hi hi świetnie
pozdrawiam:)
:))))))))))))))))))
Miłego wieczoru:)
:))
Świetnie :)
super
przyzwyczajenie druga natura:)
serdeczności:)
Nie ma rady...powrót na stare śmieci...sąsiadeczka
temu nie zaradzi...pozdraeiam
:)))brak słów :((( Zgrabnie napisany :)
No - bomba:)
:( No to zdziwko telepnęło:)))
ech! nie zazdroszczę mu hahaha .. pozdrawiam
:o))
No, fantastycznie.
Uśmiałam się do łez.
A to ci fujara,
narobił sobie kłopotu od zaraz....;)))
Miłego wieczoru.
Pozdrawiam serdecznie.
Taki wyjścia mogą być niebezpieczne:)))
Przyzwyczajenie, drugą naturą.
Fajnie to wymyśliłaś, ale nie umiem sobie wyobrazić,
co czuł mąż na widok własnej żony, szkoda, że nie ma
dalszego ciągu.
Pozdrawiam.
Super opowiadanko. :-))Ponoć oliwa zawsze wypływa. :-)
Pozdrawiam