Dęte nic
Próżność jego – garb nabrzmiały.
Kiedy z nudów patrzy w lustro
- wie, że jest... (– Aż nazbyt mało:
wie, że jest wewnętrzną pustką.)
Nic mądrego nie wyskrobie
z mózgu zwojów kiełbasianych.
Prześladuje go ten Nobel.
Jakże ciśnie się pod pióro,
jak się wciska w czaszki ściany
(płaszcząc – przed autocenzurą).
Próżność jego – garb wydęty.
Kiedy z nudów patrzy w lustro
- wie... - jest winien... (stać się
świętym?!)
- że jest wciąż wewnętrzną pustką.
21.05.1991
Komentarze (51)
Mnie się też podoba Twoje pisanie.
cytat„Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho
igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”
Próżnemu pewnie też.
Pozdrowionka
Ty nie jesteś próżniakiem, ty jesteś autentycznie
próżny i nadęty jak ten garb.
Do świętości to nam wszystkim daleko, ale ładny wiersz
wyszedł. Pozdrawiam.
Pisanie Ci dobrze idzie, Wiktorze!
A to jednak coś!
Mily! - mi wszystko idzie beznadziejnie. - ąle
przecież się nie zasrzelę... - bo nie mam z czego.
Pozdrawiam Milejko rownież:)
Żeby być świętym trzeba naśladować Jezusa...a mało kto
umie :) Mi idzie słabo ;)
Pozdrawiam Wiktorze :)