Dezyderata na Mistrzostwa Świata
"Łubu dubu, łubu dubu
niech żyje nam, prezes naszego klubu"
Miej serce płonące
Miej serce rozpalone
- I have a very strong feeling
powiedział Prezes do kamer
- Jesteś kłamcą! - powiedziało Słońce
a echo poniosło słowa, w lodowej ciszy
i wybrzmiało to tak, jakby Martin Luther
King
właśnie objawił, że miał sen
I ja miałem sen
o wielkiej pustyni i jak strzelam bramę
z woleja, w ostatniej minucie meczu
Ja także, jestem z wielkiego miasta
to wiem też, jak zamknąć 300 tysięcy
ludzi
w gettcie
a potem magiczną różczką
zamienić ich w dym
Z racji częstych spacerów, po ścieżkach
gdzie śmierć wypucza chodniki
Wiem, też coś o śmierci
A ginęli ponoć
robotnicy budujący stadiony w Katarze
No cóż,
każdy musi gdzieś umrzeć
Zmęczone Słońce żegna ich, mrużąc oczy
nie jest specjalnie przejęte
parę lat, już tu wisi
to trochę widziało
Mimo to, jest w nastroju melancholijnym
"Ta ostatnia niedziela
Dzisiaj się rozstaniemy
Dzisiaj się rozejdziemy
Na wieczny czas"
nuci sobie, polskie tango samobójców
chociaż, jak się spada
z takiego rusztowania, to raczej
przypomina Oberek nr 1, Grażyny Bacewicz
Ale, co tam
nie mnie oceniać, gusta muzyczne Słońca
Mnie ucieka ten świat
zwodzi, drybluje jak Neymar
i zostawia rozpłaszczonego pod Żabką
jak pod polem karnym
Czas by więc, na jakąś konkluzję ogólną
o kruchości ludzkiego bytu i ciągłej
reinkarnacji Prezesów:
Nie wierz w niebo
gdzie będą cię obsługiwać
i świadczyć usługi seksualne
bo odstrzeliłeś paru gości
Nie wierz, że Bóg jest okrutny
Jeżeli jest, to albo czegoś nie
rozumiesz
albo to, nie jest Bóg - tylko very
feeling
Więc, nie wierz w Boga
który jest dumny, gdy zabijesz
w jego imieniu
Zawsze wierz w Reprezentację Polski
w piłce nożnej
Nawet nie wiesz, jak jesteście sobie
bliscy
Twoje życie to ciągła pogoń i czasem
trzecie miejsce
Małe są szanse, że odejdziesz spełniony
Raczej przygotuj się, że będziesz ciągle w
drodze
Rozważnie rozgrywaj wszystkie mecze
By ten ostatni, nie był walką o honor
Bądź wyrozumiały i przytulaj swoją
drużynę
Raczej szukaj swojej winy, niż winy
sędziego
Nie spodziewaj się, że zrozumiesz Jego
decyzje
Jeśli wygrasz, niech świat się boi, twojego
krzyku
Jak przegrasz - niech też się boi
Pamiętaj, że każdy kiedyś schodzi z
boiska
Ale boisko, nie wyjdzie z ciebie
"Jedna i ta sama, jest droga w górę i w
dół"
Staraj się jednak, iść w górę
Nie bądź kłamcą
Niech matka będzie z ciebie dumna
Niech Ziemia będzie z ciebie dumna
Niech kobiety i dzieci świata -
będą z ciebie dumne
Ja wierzę w ciebie
I już, jestem z ciebie dumny
Trzymaj się
Ty stary, zakręcony, zwariowany rowerze
Komentarze (6)
Za każdym razem, gdy powracam, wiersz smakuje inaczej.
Wspa-nia-ły.
Mam drobną uwagę: chyba chodzi o "Oberek nr 1" Grażyny
Bacewicz? Wanda Bacewicz to poetka (jej siostra).
Pozdrawiam serdecznie.
tak, dzieje się i zapada w pamięć, jak Maryla Rodowicz
z gitarą na otwarcie z piłki jak łupiny pomarańczy,
oglądane przed czarnobiałym telewizorem Zefir. Jak 5 :
1 przeciwko Peru ze skośnymi paskiem na koszulkach. I
te obrazy co zobaczysz przed śmiercią... które jeszcze
się nie wydarzyły...
Jesteśmy Mistrzami Świata.
W śpiewaniu hymnu. Taka nisza, ale jednak coś i żaden
sędzia ani var nam tego nie odbiorą.
:):):)
A have a dream" Martina Luthera Kinga.
I współczesne niewolnictwo dzisiaj też tam.
Spełnienie marzeń kosztem takim.
Smutne.
A koniec brzmi jak erekcjato.
A mnie po przeczytaniu nachodzi taka oto refleksja, że
refleksje, jak powyżej, w kontekście Mistrzostw Świata
mogły przyjść do głowy tylko prawdziwemu Poecie. Bo te
mistrzostwa są tylko (aż?) przyczynkiem do poruszenia
tylu życiowych (i duchowych) kwestii... Ta strofa,
gdzie świat zostawia pl-a rozpłaszczonego pod żabką,
jak pod polem karnym... Taaaa...
I ta, zaczynająca się od słów: "nie wierz w niebo" i
dalej... Tak jest, nie ma takiego nieba i takiego
boga. Jest Bóg. I żeby nie było, szanuję inne
wyznania, muzułmanów również. Ale nie psychopatycznych
kundli allaha.
Tyle tutaj wszystkiego... Na wielogodzinne rozmowy.
Wiersz świetny, doskonała lektura.
Pozdrawiam.
Frunisz wysoko!
Głos mój i szacun jest twój!!