Diabelskie lustro
czyli kilka słów o obłudzie
Inny obraz w innym świetle,
kurz i brud osiada na nim,
lecz gdy je przecieram szmatką
tafla lśni i oczy mami.
Jako słowa tej modlitwy,
co oczyszczą mnie od grzechu,
gdy ję jeno klepać zacznę-
Byle jak,głośno, w pośpiechu.
Byle świat wokoło widział
lśniące od cnót wszelkich lico,
co od grzechu palec Boży
je uchronił. Niech mnie widzą!
Niech nie wiedzą,ze me myśli,
moje słowa i me rządze
są jak tafla lustra tego
pokazują mi, że błądzę.
Szare, brudne, nikt ich nie tknie
by nie zbrukać rąk swych czystych,
tych co skrzydła ma anielskie
złożone wciąż do modlitwy.
Co się bielą skrzą na wietrze
i się czernią wśród rodziny.
Niech nie widzą i nie mówią.
Jakie moje są przewiny.
Niech zazdroszczą mego lśnienia
choć to miraż łechce próźność.
Próżność co z ich ócz wyziera.
i odwagę daje głupcom.
Niech się w pas kłaniają mali
co się boją swego cienia
Wolą rzucać kamieniami
by dostąpić móc zbawienia
Gdy ich skrzydła poszarzeją,
może łatwiej mi odpuszczą,
moją ludzkość, moją słabość
wiarę w nasze lepsze jutro.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.