Diagnoza
Niepewnym krokiem idę drogą,
Ktoś krzyknął w gniewie: Jesteś chora!!!
Ja, pojąć słów tych w lot nie mogąc,
Stwierdziłam - pójdę do doktora.
A doktorowi zbladły lica
I tylko szepnął: 'Znieczulica'
Bunt mając w oczach tak palący,
Co co raz częściej mi się zdarza,
Skarciłam wzrokiem bez kwitnący -
Po radę pójdę do lekarza.
Lekarz aż pobladł z przerażenia:
'Bo w Tobie duszy nawet cienia!'
Zbita ze swego życia torów,
W poszukiwaniu odpowiedzi
I w cieniu własnych słów-potworów
Wchodzę do domu - diablik siedzi.
Z kamienną twarzą wziął skierowanie,
Prześwietlił głowę, zrobił badanie.
Usiadł przy stole, w milczeniu duma
Co ma powiedzieć w zgromadzeniu walnym,
Jak wytłumaczyć, że to, co tu ma,
To zwykły kaleka emocjonalny.
W końcu mi burknął w niecierpliwości:
'Odejdź! Niezdolna do miłości.'
Zmień to.
Komentarze (2)
temat wiersza i wykonanie kapitalne mimo
pesymistycznego klimatu wiersz urzeka świeżością ..
wow aż mnie zatkało. Jestem pod wrażeniem. Wiersz
niebanalny, lekki, troche dowcipny aczkolwiek smutny.
Ciekawy pomysł, gratuluje, oby tak dalej. Zostawiam
plus.