diament
kiedyś musiałem ten wiersz usunąć, za dużo było wzruszeń... a dziś jeszcze raz
zeszliśmy polną drogą do jeziora
wcześniej nią kłusowałaś by spławić
konia
wybraliśmy leśną komnatę nie plażę
suche igły bosko drażniły stopy
skrawek mchu stał się wszechświatem
nie płynął czas ale pot tak gorący
że mogła zapalić się ściółka
nie chciałaś nic mówić
tylko słyszeć oddechy
pachniało letnią suszą
a w nas jak po burzy
pełno wilgotno przejrzyście
wiadome było wszystko
jedynym pytaniem jak być jeszcze bliżej
gdy najbliżej nie wystarczało
patrzyliśmy na taflę jeziora
przez świerkową firanę pamiętasz
diament od królowej galaktyki
na pierścionek dla ciebie
Komentarze (32)
Ślicznie!
I natenczas zniknęły komary ;)
Pozdrawiam :)
Pięknie. Takie chwile warto uwiecznić.
Miłego dnia:)