dieta cud?
Życie
za każdym razem gdy myślę
że słońce świeci
bym wstawał wolny
od kolejnych trosk
kredytów
ciąż niechcianych
kół przeciętych na felc
spalonych paluszków rybnych
i ropnych zapaleń kolan
życie
esteta
szatański plan wdraża
kelner kreatywny
moje dania serwuję
dietę cud
za dużo bym umarł
za mało bym żył
nie skarżę się
nie kajam
wiem że opluje cud boskości kochanej
Anomalii
istotą jest z pokorą pogodzić się
że to nauka
matrix
życie gówniane
gówniane
ale moje
glukozowe zwidy
Komentarze (2)
Wymowny smutek i rozczarowanie...trzeba mieć jednak
nadzieję na lepsze dni...
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt
Smutny taki żywot w rozkroku...
Bez siły sprawczej własnej.
Fajny wiersz.
Pozdrawiam