Dla mamy
Kiedyś podwórko było za duże,
dla małych nóżek wszędzie daleko.
Rąbek spódnicy był jak szalupa
i stąd przychodził pewny ratunek.
U mamy było zawsze bezpiecznie
gdy wielki kogut machał skrzydłami.
Albo gdy gęsi sycząc okropnie
sunęły z łbami nisko przy ziemi.
Mama najlepszą miała receptę
na skaleczone w biegu kolana,
a na apetyt aplikowała
rano łyżeczkę zdrowego tranu.
Czas naprzód pędzi i lat nie liczy.
Choć na świat przyszły dzieci i wnuki,
myślom wędrować w czasy dzieciństwa,
gdy mama żyła, nigdy nie wzbraniam.
Ciepłe wspomnienia tłoczą się w sercu,
tu zawsze mają specjalne miejsce
i tylko śmierci pewnie się uda
wszystko wymazać z mojej pamięci.
Komentarze (25)
Tak prosto, ciepło i pięknie to napisałeś Kasztanowcu,
że łza zakręciła się na moim policzku... Dziękuję za
wspaniałe słowa:)
bomi ma rację. Pozdrawiam.
są wiersze, których się nie krytykuje - je się czuje
... pozdrawiam
piekne wspomnienia tego co najdroższe w życiu...
śliczny wiersz:) pozdrawiam.
wprwne pioro.od pocztku swietnie poprowadzony az po
koncowke ktor tylko uzupelni closc, podresl to co
wazne,,, pieknie npisane, tk nparwde poetycko
Wspomnienia tego co najdroższe w życiu... Piękny
wiersz.
...I tu zgłupiałem!
Zawsze mam mądre regułki, gotowe formuły - a tu nie
wiem nawet, czy wiersz górnolotny, czy przyziemny?
Na szczęście, jestem też poetą; czuję piękno
wyzierające ze strof!
Tutaj mnie ono przytłoczyło!
Pięknie się wyraziłaś. Miło było przeczytać.
Pozdrawiam:)
zauroczył nbie ten wiersz, przepiękny :-)