Do losu...
Kiedyś myślałam, że wszystko mam,
rodzinę, przyjaciół i szczęście,
w jeden rok, tak wszystko się posypało,
jedna zła decyzja, jeden nieuważny krok,
i wszystko znikło.
Teraz to rodzina mnie nienawidzi,
pragną abym zniknęła,
tyle szkód mi wyrządziłam,
że już nie mają do mnie cierpliwości i nie
potrafią okazać mi miłości,
dla mnie już też nic nie znaczą,
żyję bo muszę,
czasem i strach mnie ogarnia,
jest mi tak bardzo ciężko...
Przyjaciele także odeszli,
już nawet nie pamiętam jak wyglądają,
i zostałam się sama na tym świecie,
nie mam do kogo się przytulić i komu
wyżalić się,
jest mi tak bardzo ciężko, że najchętniej
to powiesiłabym się,
nie mam po co żyć,
ja już nie mam celów jak dawniej,
kiedyś byłam kochana,
teraz wręcz odwrotnie,
los jest przewrotny
i jak dla mnie mało kiedy dobry,
zawsze mnie ranił,
zawsze dzięki niemu cierpiałam
teraz sprawił, że rodziny to ja już
praktycznie już nie mam,
a może i jest ale ja dobrze wiem, że oni
już nie potrzebują mnie,
z moich oczu płynie powoli słona łza,
nikogo to nie martwi,
oni mają swój własny świat, w którym dla
mnie miejsca nie ma,
ja mam swój własny w którym są same łzy i
cierpienia,
nigdy nie uwierzyłabym gdyby ktoś mi
powiedział, że tak właśnie stanie się,
mamo- dlaczego tak jest? dlaczego mnie
odtrąciłaś i czasem wstydu narobiłaś,
dlaczego mnie nie kochasz?
Świecie mój, ja już nie chcę niczego,
spełniły się moje najgorsze sny,
los sprawił, że jestem doniczego,
ja już nie chcę tu być, chcę odejść
stąd,
daj mi odwagi, by popełnić tak ważny dla
mnie krok,
Wież mi! tu mnie nic nie zatrzyma, jest
ciężko i źle, nic się nie zmienia,
nie mam czasu na czekanie które wciąż
przedłuża się,
zniknij mnie... proszę cię....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.