Do wszystkich
Nie wmawiajcie mi tego, czego nie ma
Prawdy szukajcie w tym, co widzicie.
To są chore urojenia –
- to, co sami sobie wymyślicie.
Choćbyście białe czarnym nazywali
A mnie spośród siebie wyklęli
Jak mur będę, którego nikt nie powali
–
- nie będzie tak, jakbyście chcieli !
Szyderstwa wszystkie i kłamliwe słowa
Po mnie popłyną, jak po rynnie woda.
A jeśli wiarę moją podkopiecie
Do końca świata siebie nie znajdziecie.
Kto wyciągniętą rękę odcina,
Ten sam powinien odciąć sobie obie.
Nie jest wiec wcale moja tylko wina
Że to, co dobre, ląduje w grobie.
Nade mną nie ma już nikogo
Sama granice ustaliłam.
Nie wzniosłam może się wysoko,
Lecz wyżej jestem, niż kiedyś byłam.
Śmiech mój złowieszczy,
Jak wrony krakanie,
Szczęścia waszego nie zniszczy.
Bo ono samo zejdzie do podziemi
Gdyż marne jest, jak kupa zgliszczy.
Wy to, co ładne – pochwaliliście.
Co dobre i mądre – wciąż macie za
nic.
Wiec tak naprawdę nigdy nie żyliście.
W jednym pokoju umiecie się bawić.
Choć nie zgrzeszyłam tym, co zewnętrzne
Wolności jednak mnóstwo posiadam.
Tego skarbu się nie wyrzeknę
Choćby zabili – Tego nie oddam.
Tego, co posiadam
Nigdy się nie wyprę.
Nie myślę o tym,
Że tego nie chcecie.
Ja jedna prawdę całą poznałam
Wy tylko jej odbicie macie
Wiem, po co kocham.
I będę kochała.
Końmi Go ze mnie nie wydrzecie!
Obłudnicy jedni – co wam zostało?!
Żałosne pyłki – kochać nie
umiecie.
Któremu z was dane będzie poznać,
Jak to przez miłość na śmierć się idzie?
Jak z własnej woli –
- bo sił żyć nie ma,
żyły się tnie,
śmierci się trzyma.
Maszyny ludzie – jak do was
wołać?!
Spójrzcie na przejaw prawdziwej miłości!
Przestańcie się wzajemnie strofować,
Spróbujcie okazać trochę dobroci!
Niech jasne będzie:
Zdanie swe posiadam
Miłości się nie wyrzeknę.
Wartością moją – To, co w sobie
trzymam
I dzięki temu was się nie ulęknę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.