docztaj da 100 i tańcz*
obracam w palcach zdarzenia dnia
cztery ściany okute chorobą rutyny
w śród nich uśmiechy dzieci
i moje nieco zagubione
uśmieszki poszły spać..
a ja padam po kolacji
nakarmiona nicością
na przekór cichym kłamstwom
szepczących do ucha...
zacznę głośno muzyki słuchać
i "tańcz głupa tańcz wielki bal sobie
spraw.."
podskakuje... czy mnie widział ktoś?
lekki sprzeciw przytomności
rezygnuję z tańca i kucam nieporadnie
jakby to nie moje ciało, a nadal drżą mi
ręce
zamknę oczy wspominam kolorowy slajd
złam ukradkiem pocałunek głodu
bo ostatnio nic(ość) jadłam
Komentarze (2)
Ciekawy wiersz, interesujące metafory. Intrygujesz
mnie tym językiem rosyjskim...
nu dziewuszka, lirika haraszo