Dom
drazysz lyzeczka w kawie dotykasz kantow
szosta mija slonce rozgryzlo horyzont
zaczynam sie gubic
mam komplet polamanych kluczy
zamkniete drzwi a niebo w aniolach
reszta - jak bilet na samolot milczy
rezerwuje rozmowe inaczej sie nie da
wszyscy zajeci
lekarstwo znow zapomniane - mamo, przeciez
gubisz pamiec
nie powiem
a ona tak ladnie opowiada gdy byla mloda
las obok ziemia pod kosciol zebym nie
zapomniala
tylko ja nie chce tam wracac
mnie nie bylo a ona
byla taka mala
korale zielony bluszcz ja owija
czepia sie zdarzen orzech w ogrodzie
furtka pierwsza milosc
ale ten numer przeszkadza
to bylo potem
zwiazuje daty namawia imiona do zeznan
wyszczegolnia kraje przez ktore koleja
tamten peron bydlecy wagon tyfus jej nie
dotknal
z Sadkowic na Berlin
pamiata bryczke do Krasnegostawu
jeszcze Poznan po drodze potem Lebork albo
nie
Gdansk - byl Lyon Edynburg Sztokcholm
zielona trawa zamarzniety port i tamta
mysl
jej nie opuszcza
dom
scala utrwalajac nitki co sie placza
mam pamietac ze dom jest na rodzinnej
ziemi
ona nie zdazy. zamilkla
sorry, nie mam polskich znakow
Komentarze (1)
całe życie we wspomnieniach - tylko one są święte i
może innym niepojęte, ale ten tylko to zrozumie, kto
tak jak Ty w tłumie, zostawiwszy ziemię rodzinną
znalazł się
daleko, szukając ziemi obiecanej, a tak naprawdę
nikomu nieznanej. Ewuniu - ściskam twą dłoń po
bratersku, bowiem losy podobne mamy.